Uszczerbek u osób trzecich na skutek wypadku samochodowego spowodowanego samochodem służbowym likwidowany jest co do zasady na koszt pracodawcy. W tym tekście opiszemy zasady na jakich pracodawcy przysługuje roszczenie wobec pracownika o naprawienie szkody w mieniu własnym oraz zwrotne roszczenie o wypłacone na rzecz osób trzecich odszkodowania i zadośćuczynienia.

 

W przypadku gdy dojdzie do wypadku należy też rozróżnić dwa elementy powstałej u pracodawcy szkody – szkoda na samochodzie (lub bardziej ogólnie – mieniu) własnym czyli należącym do pracodawcy oraz szkoda na mieniu (jak również zdrowiu i życiu) osób trzecich.

 

Odpowiedzialność za mienie pracodawcy

Jeśli chodzi o odpowiedzialność za pojazd pracodawcy, to zasady są tutaj dosyć proste. Najkorzystniej dla pracodawcy jest stosować instytucję powierzenia mienia z obowiązkiem zwrotu z artykułu 124 Kodeksu pracy, która stanowi instytucję szczególną wobec zasady odpowiedzialności „do trzykrotności wynagrodzenia”.

 

Jeżeli samochód został powierzony pracownikowi z obowiązkiem zwrotu, wówczas pracownik będzie odpowiadał w pełnej wysokości niezależnie od tego, czy szkoda powstała na skutek winy umyślnej czy nieumyślnej. Warunkiem powstania pełnej odpowiedzialności jest prawidłowe powierzenie pracownikowi tego samochodu. Po pierwsze musi zatem nastąpić wyrażenie przez pracownika zgody na powierzenie mu mienia z obowiązkiem zwrotu. Przepisy wprawdzie nie determinują formy, w jakiej zgoda ta ma zostać wyrażona, ale oczywiście najbezpieczniej jest oczywiście ażeby pracownik odbierając auto podpisał stosowne oświadczenie. Możliwe jest także przyjęcie przez pracownika samochodu do używania i sprawowania nad nim pieczy w formie stosownej umowy między pracodawcą a pracownikiem. Po drugie musi nastąpić wydanie pracownikowi samochodu w taki sposób, aby mógł on zostać objęty przez pracownika w posiadanie oraz aby mógł prawidłowo sprawować nad nim pieczę. Tutaj wątpliwości interpretacyjnych raczej nie ma, ponieważ większość menedżerów flotowych robi to na co dzień.

 

Jeżeli więc dojdzie do wypadku spowodowanego pojazdem służbowym powierzonym z obowiązkiem zwrotu,  pracownik zobowiązany jest do naprawienia szkody w pełnej wysokości, co oznacza, że ma obowiązek pokryć nie tylko rzeczywistą poniesioną przez pracodawcę stratę w majątku, ale również utracone przez niego korzyści.

 

Przez rzeczywistą stratę należy rozumieć uszczerbek majątkowy poniesiony przez pracodawcę w mieniu, które miało określoną wartość przed powstaniem szkody, czyli zaistnieniem wypadku. Oczywiście jest to więc koszt naprawy pojazdu i wynajmu pojazdu zastępczego. Problem natury dowodowej może pojawić się na przykład, w sytuacji, gdy doszło do całkowitego zniszczenia auta. Wtedy pracodawca powinien oszacować jego wartość z chwili wypadku w oparciu o ceny rynkowe, a jeżeli dojdzie do sporu na tym tle to wartość określi rzeczoznawca majątkowy (najczęściej via sąd). Jeżeli auto było przedmiotem leasingu, to szkodą będą także koszty rozliczeń z leasingodawcą (na przykład w przypadku konieczności spłaty pełnej kwoty leasingu).

 

Jeśli chodzi o utracone korzyści, to przykładowo jest to możliwość obciążenia pracownika za straty, jakie w związku z wyłączeniem auta z eksploatacji poniosła firma. Gdy samochód służył do dostarczania towaru, straty poniesione przez firmę ponieść będzie musiał odpowiedzialny pracownik. Jak to zawsze bywa w przypadku utraconych korzyści, które są szkodą w pewnym sensie hipotetyczną

 

Jeszcze jeden szczegół – pracodawca ma prawo zadecydowania, w jaki sposób nastąpi realizacja obowiązku naprawienia szkody. A zatem pracodawca może żądać dokonania naprawy samochodu przez pracownika bądź też zapłaty przez pracownika odpowiedniej sumy pieniężnej.

 

Od powyższej odpowiedzialności pracownik może się uwolnić, jeżeli wykaże, że szkoda powstała z przyczyn od niego niezależnych, a w szczególności wskutek niezapewnienia przez pracodawcę warunków umożliwiających zabezpieczenie powierzonego mienia. Chodzi tu o brak możliwości przypisania pracownikowi winy za zaistnienie zdarzenia na przykład wskutek obiektywnych okoliczności drogowych wyłączających odpowiedzialność, czy też niespowodowanych przez samego pracownika defektów technicznych pojazdu (za które zawsze odpowiada pracodawca) – jeżeli miały bezpośredni wpływ na zaistniały wypadek.

 

Napisaliśmy na początku, że chodzi ogólnie o mienie pracodawcy, ponieważ należy pamiętać, że pracownik może spowodować szkodę nie tylko w samochodzie mu powierzonym. Może na przykład spowodować stłuczkę z innym samochodem pracodawcy stojącym na parkingu albo może dokonać zniszczeń w infrastrukturze  – na przykład taranując bramę przy wyjeździe z garażu. Tutaj już sytuacja pracodawcy nie jest tak korzystna jak w przypadku mienia powierzonego i obowiązuje ogólna zasada z art. 119 Kodeksu pracy, czyli odszkodowanie nie może przewyższać kwoty trzymiesięcznego wynagrodzenia przysługującego pracownikowi w dniu wyrządzenia szkody. Oczywiście mówimy tu o przypadku nieumyślnym.

 

Konsekwencje wobec osoby trzeciej

W przypadku szkód na osobach trzecich lub na mieniu osób trzecich bardzo ważne jest ustalenie, czy wypadek miał miejsce w ramach wykonywania obowiązków pracowniczych. Zgodnie z art. 120 Kodeksu pracy w razie wyrządzenia przez pracownika przy wykonywaniu przez niego obowiązków pracowniczych szkody osobie trzeciej, zobowiązany do naprawienia szkody jest wyłącznie pracodawca. W przypadku osób zatrudnionych na podstawie tak zwanych umów cywilnoprawnych zastosowanie znaleźć powinien art. 474 Kodeksu cywilnego, zgodnie z którym zatrudniający odpowiedzialny jest jak za własne działanie lub zaniechanie za działania i zaniechania osób, z których pomocą wykonywa swoje zobowiązania, jak również osób, którym wykonanie zobowiązania powierza.

 

Tym samym pracodawca ponosi wyłączną odpowiedzialność za szkodę wyrządzoną przez pracownika w związku z wykonywaniem przez niego obowiązków pracowniczych. W takiej sytuacji roszczenia poszkodowanego skierowane będą przeciwko temu pierwszemu i wystarczy, że spełniona zostanie przesłanka powstania szkody przy wykonywaniu obowiązków przez pracownika. Ustawodawca poszedł tu na rękę poszkodowanym, ponieważ takie rozwiązanie ma spełniać przede wszystkim funkcję gwarancyjną. Pracodawca – w założeniu – jest podmiotem silniejszym ekonomicznie i tym samym istnieją większe szanse, że pokryje straty. Taka koncepcja może wydawać się niesprawiedliwa, ale prawo pracy jest co do zasady niesprawiedliwe.

 

Najpierw zajmijmy się samymi szkodami na osobie. Jeżeli dojdzie do śmierci innego uczestnika ruchu, uprawnionymi do dochodzenia związanych z tym roszczeń będą spadkobiercy zmarłego. Będą oni mogli żądać pokrycia poniesionych kosztów leczenia i wydatków związanych z pogrzebem. Jeżeli poszkodowany był żywicielem rodziny albo zobowiązanym do alimentów, to koszty te – oczywiście po ich prawidłowym wykazaniu – wchodzą w zakres roszczenia osób uprawnionych wobec pracodawcy. W przypadkach lżejszych kiedy kończy się „tylko” na leczeniu i rehabilitacji poszkodowanego, przysługuje mu żądanie o zadośćuczynienie za doznaną krzywdę (czyli mówiąc potocznie za „szkody moralne” takie jak ból, cierpienie), odszkodowanie obejmującego rzeczywiste koszty leczenia, odszkodowanie za utracony wskutek rehabilitacji zarobek a także roszczenie o rentę z tytułu częściowej lub całkowitej utraty zdolności do pracy.

 

Szkody na mieniu osób trzecich są oczywiste do określenia – koszty naprawy pojazdu lub całego pojazdu, koszty pojazdu zastępczego, utracony wskutek wypadku zarobek który mienie przynosiło. To wszystko także musi pokryć pracodawca.

 

No i na koniec najgorsza dla pracodawców informacja – o ile wobec poszkodowanego odpowiada w pełni pracodawca, to ma on niestety ograniczoną możliwość regresu wobec pracownika, ponieważ znajduje tu zastosowanie wyżej wymieniona zasada z art. 119 Kp. Wysokość regresu będzie uzależniona od tego, czy szkoda została wyrządzona w sposób umyślny czy nieumyślny. W przypadku wypadków komunikacyjnych, niestety niemalże zawsze będziemy mieli do czynienia z nieumyślnością, przynajmniej co do skutku. W pewnych sytuacjach może jednak zachodzić tak zwany zamiar ewentualny (będący kategorią umyślności), w sytuacji kiedy samo naruszenie zasad ruchu drogowego jest umyślne a sytuacja na drodze mogła powodować u kierowcy przeświadczenie, że dojdzie do wypadku. Zależy to jednak od danego przypadku, w którym główną rolę odgrywa stopień „ekstremalności” wyczynu kierowcy.

 

Na szczęście w przypadkach szkód na osobach i mieniu osób trzecich działa ubezpieczenie OC, więc tak naprawdę to jedyne z czym powinien borykać się pracodawca, to czy pozwać pracownika regresowo o większą składkę OC w następnym roku.